Strony

środa, 9 lipca 2014

Jak siostry

Lipcowa Burda prezentuje wakacyjne modele ubrań w zestawach dla matki i córki. Ja (nie żeby jakoś super odkrywczo) wpadłam na taki pomysł już trochę wcześniej i uszyłam nam, tzn mnie i Krysi, sukienki z różowo-majtkowo-łososiowego lnu, w których zaprezentowałyśmy się na ślubie mojej Siostry. 
Zdjęć ze ślubu jeszcze nie ma, ale w minioną niedzielę udało mi się nakłonić Szanownego Pana Męża do pstryknięcia nam kilku fotek. 
Przy tej okazji podobnie jak Pimposhka tutaj i Fiubździu tutaj, mogę się Wam pochwalić zapowiadającymi się w naszym życiu na listopad, rewolucyjnymi zmianami ;)











Sukienka Krysi, to uroczy retro fartuszek z falbankami, model 139, Burda 4/2014.
Moja sukienka to model 130, Burda 6/2012. Obie sukienki są na bawełnianej podszewce. W mojej sukience zlikwidowałam dolne plisowanie na rzecz prostego panelu, ponieważ len, jako tkanina naturalna nie nadaje się do plisowania. Ha! taka jestem obtrzaskana w temacie plisowania po szyciu tej kiecki! :D
Tkaniny miałam niecałe 2 metry. Wg Burdy powinno z ledwością wystarczyć na moją sukienkę. Tymczasem uszyłam obie sukienki, a Panu Mężowi krawat, żeby pasował do nas na weselnej imprezie i wszyscy wiedzieli do której "parafii" należy :)


... i jeszcze został spory kawałek materiału. 

*****
Drutowo troszkę się dzieje. Postanowiłam wykończyć zalegające UFOki: dłubię rozpoczętego jeszcze w marcu kaszmirowego Ogoniastego, w kolejce czeka rozpoczęta rok temu (!!!) chusta z cienizny. Zrobiłam też na zamówienie żyrafkowy komplet do sesji zdjęciowej dla małego gentlemana, który właśnie się suszy(komplet, nie gentleman ;). Poczyniłam pierwsze próbki farbowania wełny. Kto śledzi mojego Twarzaka, ten wie. Właśnie suszy się druga próbka. Farbiarskie skrzydła mam zamiar rozwinąć w sierpniu. 
Jak widzicie pomimo rosnącego brzuszka nie lenię się, działam, tylko z pisaniem na blogu mi jak zwykle nie po drodze...