Strony

środa, 11 września 2013

Jak polska dziewiarka z Turcji wraca...

Wracam z banicji zapoczątkowanej niedyspozycją mojej machiny szyjącej. Sprawa się przeciągnęła i maszyna wróciła do mnie dopiero w połowie sierpnia. Później miałam intensywny tydzień szycia, podczas którego musiałam uszyć sobie i Krysi sporą część garderoby wakacyjnej, no a później błogie 2 tygodnie pod słońcem Turcji. Nie będę Was zanudzać zdjęciami z widoczkami, bo nie o tym ten blog traktuje, a poza tym lepiej pojechać i zobaczyć bo zdjęcia nie oddadzą nigdy rzeczywistości.

Turcję polecam też wszystkim dziewiarkom, bo jak powszechnie wiadomo ten kraj to tekstylna potęga i Wasza walizka w drodze powrotnej pewnie będzie wyglądać tak jak moja :)


Za śmieszne pieniądze obkupiłam się włóczkami (Nako, Alize i Himalaya) i mam już plan działania na 2014 rok! W przeliczeniu na złotówki za 6 zł można kupić 100g motek włóczki która u nas kosztuje 10 czy 12 zł i to w sklepie internetowym, a metalowe druty ze stalową żyłką, świetne jakościowo kupiłam za UWAGA! 2zł!!!

Z informacji szczegółowych: gdyby któraś z Was kiedykolwiek wybrała się na wakacje do Marmaris w Turcji to 2 wypasione pasmanterie (nie tylko włóczki ale wszystko co dusza rękodzielniczki zapragnie) znajdują się zaraz za Burger Kingiem na głównym placu miasta. Jedną z nich prowadzi facet który biegle mówi po angielsku i potrafi naprawdę dobrze doradzić, a do tego poczęstuje herbatą Ciebie i cierpliwie czekającego męża :)
Niestety zdjęć sklepów brak, bo byłam w takim amoku zakupowym że po prostu zapomniałam...ale mam wizytówki:



***

Teraz będę Was systematycznie raczyć moimi przedurlopowymi uszytkami, bo trochę się tego do pokazania zebrało.

Do napisania wkrótce



12 komentarzy:

  1. i to sa konkretne pamiatki z wakacji. Zazdroszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieskromnie powiem że jest czego :) Oczywiście włóczki były tylko na wierzchu a pod spodem całe reszta ciuchów i innych szpargałów. Tym niemniej wrażenie jest niezłe :)

      Usuń
  2. I bardzo słusznie! Znając mnie, to zrobiłabym jeszcze paczkę i wysłała sobie do domu, żeby za nadbagaż w samolocie nie płacić :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz! A na to nie wpadłam. Zapamiętam na przyszłość.

      Usuń
    2. I ja zapamiętam i naprawdę tak kiedyś zrobię! Jesteście dziewczyny naprawdę niesamowite :)

      Usuń
  3. Wow...ale zakupy!!!Też bym była jak w amoku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko tam było nie wpaść w histerię. Od podłogi po sufit same dobrości. Czułam się jak dziecko w cukierni :D

      Usuń
  4. Aaaaaaaaaaaale czad :) Takie pamiątki z wakacji to ja rozumiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście badziewne magnesy na lodówkę też przywiozłam :D

      Usuń
  5. Wow! Ale walizka! Nawet nie wiesz, jak marzę o takiej!!! Matko córko!!! Turcja to totalnie nie moje klimaty. Nie lubię upałów, na wakacje wolę północ albo jakieś słowiańskie okolice, ale kurczę dla samych tych włóczek bym się przejechała. Jak byłam w Walii i patrzyłam na te wszystkie owieczki, to aż mnie korciło, żeby zajechać do włóczkolandii jakiejś, ale na rowerach to nie takie proste :( Wyobrażam sobie Ciebie w zakupowym szale! Zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja gdziekolwiek jestem to wracam z jakimiś robótkowymi ciachami. Wszędzie na świecie uprawia się jakieś rękodzieło. Jak następnym razem będę w Turcji to zrobię najazd na sklepy z tkaninami. Tym razem brakło mamony i miejsca w walizce :)A upały w Turcji wcale nie takie straszne bo jak się jest na wybrzeżu to wiaterek od morza pozwala je znieść.

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze :)