Wracam z banicji zapoczątkowanej niedyspozycją mojej machiny szyjącej. Sprawa się przeciągnęła i maszyna wróciła do mnie dopiero w połowie sierpnia. Później miałam intensywny tydzień szycia, podczas którego musiałam uszyć sobie i Krysi sporą część garderoby wakacyjnej, no a później błogie 2 tygodnie pod słońcem Turcji. Nie będę Was zanudzać zdjęciami z widoczkami, bo nie o tym ten blog traktuje, a poza tym lepiej pojechać i zobaczyć bo zdjęcia nie oddadzą nigdy rzeczywistości.
Turcję polecam też wszystkim dziewiarkom, bo jak powszechnie wiadomo ten kraj to tekstylna potęga i Wasza walizka w drodze powrotnej pewnie będzie wyglądać tak jak moja :)
Za śmieszne pieniądze obkupiłam się włóczkami (Nako, Alize i Himalaya) i mam już plan działania na 2014 rok! W przeliczeniu na złotówki za 6 zł można kupić 100g motek włóczki która u nas kosztuje 10 czy 12 zł i to w sklepie internetowym, a metalowe druty ze stalową żyłką, świetne jakościowo kupiłam za UWAGA! 2zł!!!
Z informacji szczegółowych: gdyby któraś z Was kiedykolwiek wybrała się na wakacje do Marmaris w Turcji to 2 wypasione pasmanterie (nie tylko włóczki ale wszystko co dusza rękodzielniczki zapragnie) znajdują się zaraz za Burger Kingiem na głównym placu miasta. Jedną z nich prowadzi facet który biegle mówi po angielsku i potrafi naprawdę dobrze doradzić, a do tego poczęstuje herbatą Ciebie i cierpliwie czekającego męża :)
Niestety zdjęć sklepów brak, bo byłam w takim amoku zakupowym że po prostu zapomniałam...ale mam wizytówki:
***
Teraz będę Was systematycznie raczyć moimi przedurlopowymi uszytkami, bo trochę się tego do pokazania zebrało.
Do napisania wkrótce
i to sa konkretne pamiatki z wakacji. Zazdroszcze :)
OdpowiedzUsuńNieskromnie powiem że jest czego :) Oczywiście włóczki były tylko na wierzchu a pod spodem całe reszta ciuchów i innych szpargałów. Tym niemniej wrażenie jest niezłe :)
UsuńI bardzo słusznie! Znając mnie, to zrobiłabym jeszcze paczkę i wysłała sobie do domu, żeby za nadbagaż w samolocie nie płacić :)))
OdpowiedzUsuńO widzisz! A na to nie wpadłam. Zapamiętam na przyszłość.
UsuńI ja zapamiętam i naprawdę tak kiedyś zrobię! Jesteście dziewczyny naprawdę niesamowite :)
UsuńWow...ale zakupy!!!Też bym była jak w amoku:)
OdpowiedzUsuńCiężko tam było nie wpaść w histerię. Od podłogi po sufit same dobrości. Czułam się jak dziecko w cukierni :D
UsuńAaaaaaaaaaaale czad :) Takie pamiątki z wakacji to ja rozumiem :D
OdpowiedzUsuńOczywiście badziewne magnesy na lodówkę też przywiozłam :D
UsuńWow! Ale walizka! Nawet nie wiesz, jak marzę o takiej!!! Matko córko!!! Turcja to totalnie nie moje klimaty. Nie lubię upałów, na wakacje wolę północ albo jakieś słowiańskie okolice, ale kurczę dla samych tych włóczek bym się przejechała. Jak byłam w Walii i patrzyłam na te wszystkie owieczki, to aż mnie korciło, żeby zajechać do włóczkolandii jakiejś, ale na rowerach to nie takie proste :( Wyobrażam sobie Ciebie w zakupowym szale! Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńJa gdziekolwiek jestem to wracam z jakimiś robótkowymi ciachami. Wszędzie na świecie uprawia się jakieś rękodzieło. Jak następnym razem będę w Turcji to zrobię najazd na sklepy z tkaninami. Tym razem brakło mamony i miejsca w walizce :)A upały w Turcji wcale nie takie straszne bo jak się jest na wybrzeżu to wiaterek od morza pozwala je znieść.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń