Pierwszym krokiem jest wybranie się do SH i zakup swetra. Ja zawsze zwracam uwagę na to co jest napisane na metce, z jakiego materiału sweter jest zrobiony, oraz jakiego rodzaju są szwy. To bardzo ważne. Szwy powinny być podobne do tych które same stosujemy w robótkach. Jeśli brzeg szwu jest obrzucony maszynowo, to lepiej sobie taki sweter darować, ponieważ dzianina pod szwem jest ucięta nożyczkami i niewiele nam ze sprucia swetra zostanie )kupka kilkumetrowych kawałków nici). Poniższe zdjęcia powinny przedstawić obrazowo o co mi chodzi:
szew nie nadający się do sprucia
szew nadający się do sprucia
Po zakupie swetra trzeba go wyprać, wysuszyć...
... następnie rozpruć szwy łączące poszczególne części i spruć te części.
W tym momencie dochodzimy do najbardziej żmudnego etapu pracy, bo okazuje się często że nić czy włóczka jest odkształcona i pofalowana wieloletnim często przebywaniem w drutowym czy szydełkowym splocie. Trzeba ją wyprostować. Technik jest kilka. Ja zwykle nawijałam włóczkę na motowidło i prałam -ten sposób przedstawię innym razem.
Przy okazji zakupu powyższego swetra zostałam zmuszona do znalezienia innego sposobu, ponieważ materiał z którego jest zrobiony to chyba jakiś rodzaj lurexu, albo innych syntetycznych i bardzo lejących nici. Pobuszowałam w internecie i postanowiłam spróbować wyprostować nić za pomocą pary. Używając 2 garnków z pokrywkami i 2 drewnianych drutów do dziergania zaimprowizowałam taką oto parową prostownicę:
Przyznam że byłam bardzo zdumiona skutecznością tej metody. Włóczka w momencie się prostowała. Wystarczyła jaj dosłownie sekunda nad parą podczas przewijania z jednego kłębka w drugi. Tak wygląda efekt:
Drugą przetestowaną metodą było prostowanie w mikrofalówce. Polega to na nawinięciu włóczki na szklaną butelkę lub słoik i "ugotowanie" w mikrofali. Podeszłam do tego ze sporą dawką rezerwy bo bałam się żeby nici się nie uszkodziły, dlatego nastawiałam nici ostrożnie, na krótkie czasy, a dokładnie 3x1 min. Myślę że do każdego gatunku przędzy trzeba dobrać czas gotowania indywidualnie:
Efekt prostowania tych nici w mikrofali był nieco gorszy niż nad parą ale wystarczająco zadowalający.
Obecnie z tych czarnych nici powstaje suknia, która jeśli tylko zdążę będzie miała swój debiut na ślubie i weselu mojego Brata w pierwszą sobotę września. Trzymajcie kciuki żebym zdążyła, bo to bardzo pracochłonny projekt!
Mam nadzieję że mój dzisiejszy wywód okaże się dla niektórych z Was pomocny. Pozdrawiam ciepło wszystkich odwiedzających!
Zdolna i pomysłowa kobieto zapraszam do mnie po wyróżnienie!
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresowałaś mnie metodą na parę. Niestety nie potrafię sobie wyobrazić na czym ona polega. Chodzi o to, żeby rozciągnąć jakoś tą włóczkę nad garnkiem, rozpościerając pomiędzy drutami? Cały kłębek (oczywiście jakoś rozpostarty pomiędzy tymi drutami), czy pojedynczą nić przesuwać nad parą? Coś w tym wypadku wyobraźnia u mnie słabo działa :)
OdpowiedzUsuńZ tymi szwami, to masz całkowitą rację. Dziękuję za pozostanie moim obserwatorem, dzięki czemu do Ciebie trafiłam i mogłam przeczytać tego niesamowicie interesującego posta. Uwielbiam recykling, ale jakoś nie pomyślałam, aby kupować swetry w SH i je pruć... czas to nadrobić :)
Pozdrawiam serdecznie!
PS - i nie mogę zrozumieć, do czego potrzebne są dwa garnki :]
UsuńMoże faktycznie słabo to przedstawiłam. Już to nadrabiam.
UsuńDwa garnki, bo w jednym jest gotująca się woda, z której powstaje para i prostuje włóczkę, a w drugim znajduje się motek włóczki która prostujemy. To nie musi być garnek, tylko cokolwiek, żeby motek nie gonił po kuchni samopas.
Na garnek z wodą położyłam drewniane druty, a na nie pokrywkę z garnka. W ten sposób powstała szczelina w której nić swobodnie się przesuwa.
Nić wychodzi z jednego garnka (tego bez wody), przechodzi przez szczelinę nad para i zwijasz ją po drugiej stronie. Nie trzeba nic specjalnie naciągać. Po prostu przewijasz nici z jednego motka na drugi nad parą.
Ostatnio prostowałam tak kaszmir i też się pięknie udało.
Jak jeszcze mam coś wyjaśnić to pisz śmiało.
Pozdrawiam
Teraz wszystko zrozumiałam i koniecznie muszę wypróbować :)
UsuńDawniej moja mama wiele razy coś pruła i robiła inną rzecz, ale nigdy nie prostowała włóczki i właśnie nie było to fajne ;) U Ciebie przeczytałam o tym po raz pierwszy. Dzięki wielkie :))
w życiu bym na to nie wpadła, że można wełnę w taki sposób 'sprostować'! po prostu genialne :) Genialna Ty!:)
OdpowiedzUsuńHehee.. przed przeczytaniem Twojego wpisy, zaczelam pruc sweter zszyty pierwszą metodą którą nazwałaś " szew nie nadający się do sprucia" i sie ździwiłam :) Trudno hihih :)
OdpowiedzUsuńJa chcę się podzielić sposobem na wyprostowanie sprutego kordonka. Wystarczy nawinąć na butelkę, nalać do niej gorącej wody, owinąć folią aluminiową i ręcznikiem. No i zostawić na jakiś czas. To dla osób, które nie mają mikrofalówki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFaktycznie można i tak wykorzystać stare swetry. jednak ja wolę kupić nową włóczkę https://alewloczka.pl/pl/c/Drops-Puna/44 i nie tracę czasu na rozpruwanie. Tym bardziej, że teraz ceny włóczek są naprawdę przystępne.
OdpowiedzUsuńJejku to się nazywa ZW, brawo :)
OdpowiedzUsuńPisałam ostatnio o pomyśle o zrobić z niechcianymi tekstyliami, zapraszam :)
Czy słyszałaś o gręplowaniu starych swetrów? Oddawało się takie zużyte, sfilcowane dzianiny, których nie można było spruć, do punktu usługowego. Tam były poszarpane i uprzędzione na nowo. Szukam teraz takiego miejsca, bo urosła mi góra różnych dzianin, ale bez efektu. Może możesz pomóc?
OdpowiedzUsuń